poniedziałek, 14 października 2019

[78] "Początki gułagu. Opowieści z wysp sołowieckich" - Sozerko Malsagow, Nikołaj Kisielow-Gromow.

Autor:  Sozerko Malsagow, Nikołaj Kisielow-Gromow 
Tłumaczenie: Marcin Masny
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 432
Ocena: 7/10

Opis z okładki: "Dwa wstrząsające świadectwa o źródłach „piekła, jakie bolszewicy zgotowali swoim wrogom”, czyli o powstawaniu „obozu specjalnego przeznaczenia” na Wyspach Sołowieckich.

Pierwsze zredagował w 1925 roku Sozerko Malsagow, jeden z bardzo nielicznych więźniów, którzy zbiegli z „piekielnej wyspy”. Trafił na Wyspy Sołowieckie z trzyletnim wyrokiem. Tam dręczony był przez głód i mróz i zmuszany do ciężkiej, katorżniczej pracy. Ukazuje obóz jako nieludzkie, urągające wszelkim prawom miejsce odosobnienia, z zimą trwającą 260 dni, a latem cuchnącym odorem rozkładających się zwłok. Świadectwo drugie – zupełnie niepowtarzalne – pochodzi od Nikołaja Kisieliowa-Gromowa, jedynego z wyznaczonych do nadzorowania obozu sołowieckiego czekisty, który zbiegł stamtąd za granicę. Opisuje nieludzki wyzysk i warunki bytowania oraz pracy w łagrze. Relacjonuje bezskuteczne przypadki samookaleczeń, które miały zekom pomóc w unikaniu pracy. Ogrom zbrodni dokonywanej w obozie mającym „przekształcać obywateli” wedle nowej władzy, co oznaczało w rzeczywistości pracę do śmieci, przeraził go. Do lektury wspomnień wprowadza obszerny wstęp uznanego historyka i sowietologa Nicolasa Wertha".




Książki związane z tematyką II wojny światowej zawsze odciskają piętno w mojej pamięci. Czytając powieści o strasznych losach ludzi żyjących w tamtych czasach, o okrutnym traktowani, torturach, zostawianiu na pewną śmierć zawsze mam łzy w oczach. Koło takich historii według mnie nie da się przejść obojętnie. Tak też było z powieścią "Początki gułagu. Opowieści z wysp sołowieckich" autorstwa Sozerko Malsagowa oraz Nikołaja Kisielow-Gromow.

"Początki gułagu. Opowieści z wysp sołowieckich" to książka, w której mamy przedstawione dwa wstrząsające świadectwa zupełne różnych osób. 
Pierwsza część dotyczy Sozerko Malsagowa. Jest to swoisty bohater, który przetrwał głód, mrozy, ciężko pracę i przez swoje samozaparcie udało mu się zbiec z "piekielnej wyspy. Nasz bohater opisuje nieludzkie warunki jakie panowały w tymże obozie. Ludzie są traktowani gorzej niż zwierzęta. Wydzielane im racje żywnościowe są zdecydowanie niewystarczające. Kobiety traktowane są w uwłaczający ludzkiej godności sposób. "Czekiści" tzn. "pracownicy" gułagu traktują kobiety przedmioty, które mają dać im zaspokojenie i rozkosz. Czytelnikowi bardzo ciężko jest sobie wyobrazić jak wyglądała praca w takim obozie. Praca ciężka i strasznie wykańczająca. Praca od kilku do kilkunastu godzin, bez dnia przerwy. Najbardziej wstrząsnął mną opis tego jak w każdy czwartek dochodziło do masowych rozstrzeliwań. Każdy dzień mógł okazać się ostatni. Każdy mógł zostać "wylosowany" do przejścia ostatniej drogi na miejsce kaźni. Mało tego wychodząc rano do pracy ludzie przechodzili koło piętrzących się zwłok.
Druga część napisana została przez Nikołaja Kisieliowa-Gromowa. Rosyjskiego czekisty, którego zadaniem było nadzorowanie pracy obozu na "piekielnej wyspie". Świadectwo to jest jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne. Nikołaj uciekł z Wysp Sołowieckich za granicę. W swoim świadectwie opisuje nieludzkie warunki panujące w obozie, pokazuje czytelnikowi do czego doprowadzało takie traktowanie. Mianowicie opisuje jak ludzie samo okaleczali się,  żeby tylko nie pójść do pracy. Naszego bohatera tak przeraziły warunki panujące w obozie, oraz ogrom zbrodni popełnianej na ludności cywilnej, że zdecydował się na ucieczkę, co mogło grozić nawet karą śmierci.

Według mnie "Początki gułagu. Opowieści z wysp sołowieckich" to pozycja obowiązkowa dla pasjonatów literatury historycznej, głównie dlatego, że mamy tutaj sumienny opis traktowania ludzi, życia w gułagu, ale również dlatego, że możemy poznać tę historię od drugiej strony, czyli od strony czekisty "pracującego" w tym miejscu. Te czasy opowiedziane przez  Nikołaja Kisieliowa-Gromowa mają w sobie coś wyjątkowego i niespotykanego. Po za tym zawsze wydawało mi się, że ci "pracownicy" mają iście królewskie życie, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się pomyliłam...

Oprócz tego co wspomniałam wyżej bardzo wstrząsnęło mną traktowanie dzieci. Czytanie wszystkich opisów, w których było ukazane okrutne traktowanie nawet najmłodszych doprowadzało mnie do łez. Ciężko jest sobie wyobrazić jaki horror te dzieci musiały przeżywać spotykając śmierć na każdym kroku. 

"Początki gułagu. Opowieści z wysp sołowieckich" to jedna z najbardziej wstrząsających książek jaką miałam okazję dotychczas przeczytać. Mimo, iż wielu z nas wydaje się, że czasy II wojny światowej i terroru minęły to czytanie powieści o tej tematyce sprawia, że na zawsze pozostaną one w pamięci czytelnika. Ponadto uważam, że koło takich książek nie można przejść obojętnie. Dlatego jeżeli macie ochotę na przeczytanie tejże trudnej lektury to jak najbardziej Wam ją polecam.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.pl

środa, 2 października 2019

[77] "Pajęczyna" - Ewa Cielesz

Autor: Ewa Cielesz
Wydawnictwo: Axis Mundi
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 360
Ocena: 9/10




Opis z okładki: "Małe, zgubione w górach miasteczko, w którym rozgrywają się dalsze losy głównej bohaterki miało być dla niej chwilowym, niechcianym przystankiem bez perspektyw. W jego dusznej atmosferze pełnej niedopowiedzeń i zagadek, Anita wbrew sobie buduje nowe relacje i więzy. Czy oplątana nićmi własnych i cudzych spraw odnajdzie w tym hermetycznym światku miejsce dla siebie? Nastrojowa opowieść spowija nas jak pajęczyna i nie pozwala oderwać się od książki aż do ostatnich stron".










Nawet nie wiecie jak ja się cieszę, że po raz kolejny trafiła w moje ręce książka, która wyszła spod pióra Ewy Cielesz. Jest to autorka, którą bardzo cenię i która w swoich książkach ukazuje świat taki jakim jest naprawdę. W jej powieściach nie znajdziecie wyidealizowanych bohaterów. Jej postacie świetnie odwzorowują ludzi z czasów, w których toczy się akcja danej powieści. Tym razem miałam okazję przeczytać lekturę "Pajęczyna", która jest drugim tomem z cyklu "Pochyłe niebo" i wierzcie lub nie, ale ta część jest jeszcze lepsza od pierwszej.

Anita to główna bohaterka powieści "Pajęczyna". (Tak dla przypomnienia). W części pierwszej poznajemy ją jako nastolatkę, która zaszła w ciążę i została wyrzucona z domu. Sama musiała przeciwstawić czoła temu co szykuje dla niej los. Na swojej drodze spotkała ludzi życzliwych i chętnych do udzielenia jej pomocy, ale również takich, którzy za wszelką cenę chcieli jej życie zniszczyć...
W drugiej części Anita wraz z mężem Michałem oraz córeczką Sonią przeprowadza się do Kozinek, niewielkiego miasteczka położonego w Bieszczadach. Początkowo dziewczyna zupełnie nie może się odnaleźć i tęskni za dużym miastem. Jednak z dnia na dzień zaczyna się przyzwyczajać do takiego życia. Bardzo ciężko idzie jej znalezienie pracy. Na szczęście spotyka się z bardzo dużą życzliwością wśród ludzi, którzy oferują jej posadę nauczycielki indywidualnego nauczanie ciężko chorej dziewczynki. Ten mały sukces wpływa na dalsze losy naszej bohaterki. Zaczyna ona również szyć i sprzedawać ubranka, co przynosi małe, lecz satysfakcjonujące zyski. Życie w Kozinkach płynie powoli, ale zdarzają się tragedie, które bardzo wpłyną na postrzeganie świata przez Anitę...

Jak już wspomniałam jestem bardzo szczęśliwa, że było mi dane poznać dalsze losy Anity. Ewa Cielesz to autorka do której od pierwszej przeczytanej książki zapałałam sympatią i to się nie zmieniło. Wręcz przeciwnie. Z każdą kolejną jej powieścią lubię ją coraz bardziej. Według mnie należy ona do nielicznego grona polskich autorek, których każda kolejna powieść jest lepsza od poprzedniej, a zawiłe losy bohaterów wciągają czytelnika na tyle, że bardzo ciężko jest się oderwać od czytania.

W części pierwszej jak i "Pajęczynie" mamy świetnie pokazany obraz życia w PRL-u. Ukazane jest trudne życie w ciężkich czasach dla Polski. Długie kolejki do sklepów w wyczekiwaniu na towar, który nie wiadomo czy będzie dostępny. Rozgoryczenie dopadające człowieka po tym jak okazuje się, że osoba wcześniej wykupiła ostatni kawałek kiełbasy, czy sera. Dzięki tej powieści zrozumiałam, że żyjemy w czasach kiedy możemy iść do sklepu i kupić co tylko chcemy nie doceniając tego co mamy. Nie zwracamy uwagi na dobra jakie są nam oferowane. Nie rozumiemy tego, że inni mogą mieć gorzej, że nie mają czego jeść, czy w co się ubrać... Za to właśnie cenię powieści, w których ukazywane jest życie zwykłych, szarych ludzi, którzy o wszystko musieli zawalczyć. Którzy doceniali życie, każdą chwilę spędzoną z bliskimi, czy też wręcz z uwielbieniem zajadali się rzadko dostępnymi potrawami...

Język powieści jest stylizowany na PRL-owski. Ale jak wspomniałam jest stylizowany, a nie cała powieść jest napisana takim właśnie językiem. Dlatego bardzo mi się to podobało, głownie ze względu na to z jaką lekkością tą książkę się czyta. Uwierzcie mi raz miałam do czynienia z książką napisaną językiem PRL-u i wcale nie była to przyjemna lektura ze względu na jej sztywny charakter. Dlatego też jestem wdzięczna autorce, że nie wybrała tej drogi.

Także jeżeli macie ochotę przeczytać dobrą książkę to z całego serca polecam Wam serie "Pochyłe niebo" autorstwa Ewy Cielesz. Jeżeli chcecie poznać rzeczywistość i życie w PRL-u to jak najbardziej ta powieść jest dla Was. Ale, ale. Ta lektura jest dla osób, które lubią nietuzinkowe i niewyidealizowane postaci. Jeżeli macie takie wymagania co do książek to jak najbardziej są one dla Was. Dla mnie Ewa Cielesz to polska autorka przez mnie bardzo doceniona i mam nadzieję, że jeżeli przeczytacie choć jedną jej książkę to i wy zauważycie jej potencjał.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.pl