wtorek, 11 kwietnia 2017

[31] "A jej oczy były niebieskie" - Lisa Hagensen

Autor: Lisa Hagensen
Tłumaczenie: Monika Chruściel, Monika Kłos
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 412
Ocena: 8/10

Opis z okładki: "Gdzie rodzi się prawdziwe zło?
Rok 2011, koszmarne lato. Raili Rydell, nieporadna życiowo bibliotekarka, z utęsknieniem wyczekuje sześciu spokojnych tygodni, które ma spędzić w głuszy, w domku nad jeziorem w Lövaren. Na miejscu okazuje się jednak, że w okolicy dzieją się dziwne rzeczy.
Rok 1671. Przed drzwiami kościoła kłębi się tłum. Oskarżona o czary i kontakty z diabłem Kirsti Martasdotter trafia do więzienia. Osiem miesięcy później udaje się jej uciec i wrócić do rodzinnego Lövaren. Za sobą ma gwałt i tortury, jest w zaawansowanej ciąży".








"A czym wypełniamy pustkę w życiu innych?
Miłością?
Nienawiścią?
Złem?"Sami możemy wybrać, a później - zebrać plon".
Szczerze mogę przyznać, że Lisa Hagensen zdobyła moje serce powieścią "A jej oczy były niebieskie". Debiut literacki autorki jak najbardziej udany. Książka bardzo wciągająca, przeczytana w ciągu dwóch dni. Sięgnęłam po nią ze względu na okładkę, która jak dla mnie jest cudowna, ale również ze względu na opis, który na tyle mnie zaintrygował, że nie byłam w stanie przejść koło tej powieści obojętnie. Chociaż troszkę mnie zniechęciło to, że są tu opisane wydarzenia z roku 1671, jednak uwierzcie mi było warto zapoznać się z tą historią.

Dwie historie. Inny wiek. Przeszłość i teraźniejszość. Czy mogą mieć ze sobą coś wspólnego? Czy mroczne wydarzenia z przeszłości mogą mieć wpływ na losy bohaterów w teraźniejszości.
Wydarzenia dotyczące głównej bohaterki Raili Raydell przypadają na rok 2011. Raili to miejska bibliotekarka mieszkająca i pracująca w Valludden. Nie ma męża, ani dzieci. Po ciężkim rozstaniu ze swoim długoletnim partnerem, nie miała już nikogo.
"Żyje zgodnie z dewizą 'samotność wzmacnia'. A jednak nie zawsze byłam sama. Innymi słowy, mam swoje powody, by teraz chcieć żyć w taki sposób.Jestem zużyta. Tak się przynajmniej czuje. Przez siedem lat żyłam w związku z niejakim Leifem i [..] tkwiłam w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa".
Raili z utęsknieniem wyczekuje sześciotygodniowego urlopu, który ma spędzić w swoim domku nad jeziorem w Lovaren. Zna tam jedynie rodzinę Hannsonów, z którymi jest zaprzyjaźniona. Jednak ten urlop będzie inny niż dotychczasowe... Raili poznaje Olofssona, z którym się zaprzyjaźnia. Mężczyzna opowiada jej o tajemniczych zdarzeniach, zaginięciach, które mają miejsce w okolicach lasu. Raili sama zaczyna mieć wrażenie, że coś niepokojącego, złego czai się w lesie...
"-Dzieje się tu coś złego Raili. [..] Coś nadciąga z lasu.-Od zawsze to czułeś?-zapytałam ostrożnie.[..]-Przecież mieszkasz tu całe życie. Zawsze czułeś to zło kryjące się w lesie?-Nie. - Zmarszczył czoło.- Nie wiem, kiedy to się zaczęło tym razem. Może zeszłego lata".
Drugą postacią wokół, której dzieje się bardzo dużo jest Kristi Martasdotter. Rok 1670-1671. Kristin zostaje osądzona o zawarcie paktu z diabłem i uprawianie czarów. Kobieta zostaje aresztowana i osadzona w więzieniu, gdzie zostaje poddawana torturom i gwałtom. Kristi po ośmiu miesiącach ucieka. Jest w ciąży. Chce wrócić do swojego męża i synka, jednak próba powrotu nie udaje się, gdyż jej mąż znalazł sobie inną żonę, ponieważ uwierzył, że Kristi jest naprawdę czarownicą.

Powieścią jestem zachwycona! Pochłonęłam ją w ciągu dwóch dni, tak ciężko było mi ją odłożyć. Jest to jedna z tych powieści o których nie można zapomnieć. Pomysł na fabułę świetny, dopracowana precyzyjnie. Bohaterowie, idealnie wykreowani, dynamiczni. Charaktery pasujące jak najbardziej do danej postaci. Mistrzowskie wykonanie! Duży plus również za humor. Może nie występuje go dużo, ale jednak jest. Wiek siedemnasty przedstawiony na bardzo wysokim poziomie. Możemy dowiedzieć się między innymi jak wyglądały procesy kobiet uważanych za czarownice. Akcja powieści rozkręca się już od pierwszych stron, szybka, zwarta, dynamiczna, wartka, nie zwalniająca tempa. Fabuła trzymająca w napięciu, momentami zapierająca dech w piersiach, również zaskakująca. Jednak nie może się obyć bez minusów. Dla mnie największym minusem powieści jest nie dokończony wątek zbudowany wokół postaci Kristi. Ciekawy pomysł na włączenie go do powieści jednak nie do końca wiadomo po co on tam jest. Dlatego też czuję trochę niedosyt, jednak nie zmienia to faktu, że powieść jest świetna!


Uwierzcie mi, że warto sięgnąć po powieść "A jej oczy były niebieskie". Thriller napisany na wysokim o ile nie bardzo wysokim poziomie. Momentami "mrożący krew w żyłach", którego akcja od początku do końca trzyma czytelnika w napięciu. Także nie czekajcie, tylko sięgajcie po tą powieść, bo naprawdę warto! Nie pożałujecie. Jedyne czego będziecie mogli żałować to jedynie nieprzespanych nocy.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.pl

3 komentarze:

  1. Hmmm, kusi książka, wydaje się być ciekawa, jednak czy aby na pewno dla mnie? Zastanowię się nad nią, a jak kiedyś wpadnie mi w ręce może nawet się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie zaintrygowałaś. Taki thriller, z jakimś wątkiem o czarownicach (poniekąd). W sumie nie kojarzę innego tego typu thrillera :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli mrozi krew w żyłach, to jestem zdecydowanie na tak :-)

    Pozdrawiam cieplutko, Ania
    (ksiazkowepodrozeanny.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń