Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Tłumaczenie: Magdalena Lewańczyk
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 390
Ocena: 4/10
Opis z okładki: "Silas Jones jest jedynym stróżem prawa w małym, cichym miasteczku Amos. Ostatni skandal, który poruszył miejscową społecznością, miał miejsce dwadzieścia lat temu – kiedy nastoletnia dziewczyna zniknęła po randce z Larrym Ott, dawnym przyjacielem Silasa. Nigdy nie orzeczono winy Larry’ego, ale mieszkańcy sami go osądzili i wykluczyli ze społeczności".
"Skrzywiona litera" książka, o której w sieci krąży bardzo dużo pozytywnych opini, recenzji. To właśnie dlatego po tę książkę sięgnęłam. Bo kto, by nie chciał zapoznać się z dziełem tak chwalonym na łamach stron internetowych? Niestety mnie ta powieść nie porwała. I choć Tom Franklin zdobył nagrodę za najlepszy kryminał roku i uważany jest za genialnego pisarza, to jego styl pisania nie przypadł mi do gustu.
Spokój miasteczka nagle zostaje zaburzony, kiedy Larry Ott zostaje postrzelony, zamordowany zostaje dealer narkotyków, oraz ginie kolejna nastolatka. Początkowo za winnego wszyscy uważają Otta, jednak prawda okaże się bardzo zaskakująca.
Jak już wspomniałam powieść ta nie przypadła mi do gustu i nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Spodziewałam się dobrego kryminału z wyrazistymi postaciami, świetną fabułą, szybko rozwijającą się akcją. Niestety dostałam książkę, przy której strasznie się wynudziłam, ponieważ akcja rozwijała się w niesamowicie ślimaczym tempie. Naprawdę książka idealna do snu. Ogólnie mogę rzec, że pomysł na fabułę bardzo ciekawy, jednak wykonanie niekoniecznie w moim stylu, gdyż w kryminałach uwielbiam szybkie tempo i zaskakujące zwroty akcji, czego niestety w "Skrzywionej literze" zdecydowanie mi zabrakło.
Postacie występujące w powieści według mnie nie były do końca dopracowane, przez co książka jeszcze bardziej traciła w moich oczach. Najlepszą postacią wykreowaną przez Toma Franklina jest Larry Ott. Jest to druga z głównych postaci, na której skupiają się wydarzenia w książce. Już od pierwszych stron go polubiłam, i gdy brnęłam coraz głębiej w powieść, coraz bardziej go lubiłam, ale i mu współczułam. Dlaczego? Otóż Larry, który bezpodstawnie został oskarżony przez społeczeństwo o zabójstwo nastolatki, który od ponad dwudziestu lat aż do tej pory musi zmagać się z samotnością i wykluczeniem. Mężczyzna nie ma w nikim wsparcia, pomocy. Od lat musi radzić sobie sam, przez co wzbudza w czytelniku współczucie. Ponadto w powieści został poruszony temat wyobcowanie ze względu na fałszywie stawiane oskarżenia. Ten motyw skłania nas do rozmyślań na temat tego jak jedno fałszywe słowo, jedna plotka, jedno oskarżenie może zniszczyć komuś życie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.pl
O, przypomniało mi się, że tak książka (po angielsku) już chyba ze dwa lata czeka u mnie na półce i nie mogę się za nią zabrać. W sumie to trochę o niej zapomniałam.
OdpowiedzUsuńPatrząc na okładkę, pomyślałam sobie, to chyba będzie jakiś kryminał.
OdpowiedzUsuńWole kryminały, w których akcja jest dynamiczna. :)
Chyba ją sobie odpuszczę. Nie słyszałam nawet o tej książce, a jeśli Tobie się nie podobała, to nie będę póki co się za nią rozglądać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jednocześnie chciałam poinformować o zmianie adresu mojego bloga. Od dziś mój blog dostępny jest pod adresem:
czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/
Mnie ta książka rozczarowała. I nie mam na myśli tego, że oczekiwałam kryminału, a dostałam powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym. Lubię powieści o małych miasteczkach, o zwykłych ludziach, o emocjach i skrywanych tajemnicach. I w tej powieści niby to wszystko jest, ale są przede wszystkim drętwe dialogi, niedopracowane postaci, styl autora (a może to wina tłumaczenia?) kiepski. "Otworzyła okno, ale miała problem z zapaleniem papierosa. Zamknęła je, podpaliła papierosa i znowu otworzyła okno. Jechała szybko po piaszczystej drodze, w jednej ręce trzymała piwo, a drugiej papierosa." Takich opisów, godnych wypracowania szóstoklasisty, jest w tej książce sporo.
OdpowiedzUsuń