Wydawnictwo: Wydawnictwo CM
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 130
Ocena: 8/10
Opis z okładki: "Warszawa, lata 30. XX wieku. Tajemnicze zniknięcia osób, brutalne morderstwa, zamachy bombowe, przebiegli zbrodniarze – wszystko, z czym Bernard Żbik musi się mierzyć w codziennej pracy w Urzędzie Śledczym. Tym razem genialny detektyw oraz jego nieodłączny asystent Adam Billewski zmierzą się z serią spraw, w których muszą wykorzystać swój spryt i wieloletnie doświadczenie, a czasem liczyć jedynie na szczęśliwy przypadek. Czy jednak rzeczywiście tym razem będą to tylko Małe Gry? Osławione zdolności Żbika zostaną wielokrotnie wystawione na ciężką próbę, szczególnie, gdy będzie on musiał rozwiązać zagadkę tajemniczego ducha czy zapobiec rewolucji w Afryce".
"Małe gry Bernarda Żbika. Koralowy sztylet" to kolejna powieść Adama Nasielskiego, z jaką miała okazję się zapoznać. Zarazem jest to kolejna książka z serii "Kryminały przedwojennej Warszawy" i po raz kolejny nie zawiodłam się, lecz zostałam bardzo mile zaskoczona.
Fabuła powieści rozpoczyna się w momencie, gdy na komisariat policji do komisarza Adama Bielewskiego zgłasza się kobieta, która uważa, że w jej domu są duchy, które grożą wszystkim mieszkańcom. Policjanci na początku nie wierzą kobiecie, jednak decydują się obserwować jej dom w ciągu nocy. W ciągu tej nocy zostaje zasztyletowany jeden domownik, a reszta mieszkańców ginie bez śladu w tajemniczych okolicznościach. Ponad to policjanci słyszą dziwne głosy w mieszkaniu, a po przeszukaniu nie znajdują żadnych odbiorników, które mogłyby emitować dźwięki, czy też głosy. Komisarz Adam prosi o pomoc zaufanego przyjaciela z ponad przeciętnymi zdolnościami Bernarda Żbika. Jednak, czy naszym bohaterom uda się rozwiązać zagadkę tajemniczych zaginięć i morderstw? O tym przekonacie się sięgając po powieść "Małe gry Bernarda Żbika. Koralowy sztylet".
Jak już wyżej wspomniałam po raz kolejny zostałam bardzo mile zaskoczona powieścią z serii "Kryminały przedwojennej Warszawy". Książka Adama Nasielskiego pt.: "Małe gry Bernarda Żbika. Koralowy Sztylet" sprawiła, że nabrałam ogromnej ochoty na zapoznanie się z innym autorami, ale również powieściami poznanych przeze mnie autorów z wyżej wymienionej serii i mam wielką nadzieję, że niedługo uda mi się nadrobić wszystkie tytuły opublikowane w tej serii.
Akcja powieści toczy się w zaskakującą szybkim tempie, dzięki tej zawrotnej prędkości rozwoju wydarzeń książkę pochłaniamy w niedługim czasie, ale czytamy z ogromnym zainteresowaniem. Z każdą kolejną stroną pochłaniamy słowa coraz szybciej, gdyż jesteśmy niezmiernie ciekawi co stało się z mieszkańcami willi na ul Inżynierskiej. Momentami czytamy książkę z zapartym tchem i mogę Wam obiecać, że mimo małej ilości stron nie raz zostaniecie zaskoczeni, być może również przeżyjecie szok. Głównego bohatera tej powieści, czyli Bernarda Żbika mieliśmy okazję poznać w książce również autorstwa Adama Nasielskiego pt.: "Wielkie gry Bernarda Żbika. Puama E". No i oczywiście Bernard nadal pozostaje moją ulubioną postacią występującą w powieści, jego postać została wykreowana wręcz w genialny sposób. Naprawdę jego nie da się nie lubić.
Jako zaletę tej powieści mogę uznać również brak niepotrzebnych, przydługich opisów, które zamiast wprowadzać czytelnika, one jedynie go zanudzają. Dlatego też bardzo cieszę się, że w tej książce opisy są krótkie i wprowadzają czytelnika w nastrój, a przede wszystkim nie zawierają nie interesujących nas informacji.
Zachęcam Was bardzo gorąco do poznania losów bohaterów występujących w powieści "Małe gry Bernarda Żbika. Koralowy Sztylet". Być może nie jest to książka bijąca rekordy popularności, jednak warto ją przeczytać, i zapoznać się z twórczością inną niż współczesne, ponieważ teraz wiele powieści powiela wątki, a książki dzisiaj zapomniane nie raz zaskoczą czytelnika nietuzinkową fabułą, zwrotami akcji, świetnymi bohaterami. Ponad to każda z książek należących do serii "Kryminały przedwojennej Warszawy", którą miałam okazję przeczytać ma zupełnie inny charakter, a fabuła każdej z nich jest niepowtarzalna przez co każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. Dzięki takim powieściom możemy również poznać autorów innych niż znaliśmy do tej pory, którzy w żaden sposób nie zniechęcają czytelnika, lecz wręcz przeciwnie zachęcają do poznawania innych powieści z okresu lat trzydziestych wieku XX.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.pl
Nie lubię tego typu literatury, ale zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńP.S. masz błąd w ostatnim akapicie "dzięki takim powieściom..." :)
Zachęcam do zapoznania się z tą książką. I dziękuję za informację, niedopatrzenie :)
Usuń