Rok wydania: 2016
Liczba stron: 384
Ocena: 8/10
Minęło już pięć lat, od śmierci córki i męża Julii, którzy zginęli w tragicznym wypadku samochodowym. Mimo upływu czasu kobieta nadal nie może się pogodzić z utratą najbliższych. Kiedy przyjeżdża w odwiedziny do swego wuja w Malibu, jedyne czego pragnie, to zaznać świętego spokoju i zapomnieć o dręczącym ją żalu i smutku.
Pewnego dnia poznaje przystojnego Roberto – imigranta meksykańskiego pochodzenia pracującego w cytrynowym sadzie wujka Julii. Kobieta dostrzega w mężczyźnie bratnią duszę, która również cierpi po stracie ukochanej osoby. Dziwnym trafem okazuje się, że córeczka Roberto zaginęła dokładnie pięć lat temu i od tamtej pory ślad po niej zaginął.
CZY JULIA I ROBERTO ODNAJDĄ W SOBIE SIŁĘ, BY NA NOWO OTWORZYĆ SWOJE SERCA I ZAZNAĆ UCZUCIA NAMIĘTNEJ MIŁOŚCI?
CZY TRAGICZNE PRZEŻYCIA, JAKICH OBOJE DOŚWIADCZYLI, ZBLIŻĄ ICH DO SIEBIE?
CZY ROBERTO ODNAJDZIE SWOJĄ UKOCHANĄ CÓRECZKĘ? "
Dwoje ludzi. Dwie tragedie. Dwa zupełnie różne światy. Jednak istnieje jedna wspólny ważna rzecz, która ich połączy. Julia straciła córkę w wypadku. Córka Roberto zaginęła bez śladu. Jednak czy między bohaterami będzie coś więcej niż przyjaźń i potrzeba wzajemnego wsparcia?
Julia to jedna z głównych bohaterów powieści "Cytrynowy sad" autorstwa Luanne Rice. Kobieta wiedzie ciężkie życie po stracie męża i ukochanej córki, którzy przed pięcioma laty zginęli w tragicznym wypadku samochodowym.
Roberto, imigrant zarządający uprawą cytryn w sadzie, należącym do wuja Julii. Stracił córkę próbując przedostać się nielegalanie z Meksyku do Los Angeles.
Nasi bohaterowie spotykają się w słonecznym Los Angeles, które (co mnie zaskoczyło) zostało pokazane w zupełnie inny sposób niż jak je widujemy w telewizji. No tak dla większości z nas L.A. to miasto gwiazd. Jednak książka ukazuje nam obraz miasta i żyjących w nim zwykłych ludzi, chociaż wątki z gwiazdami też się zdarzają.
Początek książki mnie osobiście nie zachwycił. Podchodziłam do niej dwa razy, ale po przebrnięciu przez epilog i pierwszy rozdział książka nabierała tempa i zaczęło mi się ją niezmiernie miło czytać. Zapytacie dlaczego? A dlatego, że poznawanie trudnej historii Roberto, oraz zatracanie się we wspomnieniach Julii to coś co lubię. Właśnie takie książki, gdzie wspomnienia są jednym z ważnym wątków powieści oraz przeważają w fabule jak dla mnie są wyjątkowe. Zapewne nie łatwo jest brnąć w psychikę postaci jak i tworzyć portret psychologiczny głównych bohaterów. Według mnie nie jest łatwo "siedzieć w głowie" danej osobie i w tak doskonały sposób (jak to się udało Luanne Rice) przedstawić wnętrze tych dwojga ludzi.
Każda historia jest inna. Julia jest szczęśliwą matką, jednak w jej małżeństwie nie układa się tak jak powinno. Mimo to jest zadowolona ze swojego życia. Z zawodu jest antropologiem, jej pasją od młodych lat było badanie życia człowieka od najodleglejszych wieków. Swoją pasją zaraziła córkę. Jednak niestety Jenny nie udało się dożyć najpękniejszych lat, w wieku szesnastu lat tragicznie ginie w wypadku samochodowym. Julii trudno przyjąć do wiadomości, że ten wypadek mógł być próbą samobójczą, gdyż dziewczyna straciła kilka dni wcześniej ukochanego chłopaka.
Historia Roberto jest smutna. Nie ukrywam, że zatapiając się w jego wspomnienia z dzieciństwa i młodości, kiedy musiał ciężko pracować, brakowało mu wsparcia ojca, który przed laty wyjechał za granicę w poszukiwaniu lepszego życia, a rodzinne strony odwiedzał tylko na kilka dni. Brakowało mu matki, która zmarła przy jego porodzie. To wszystko sprawiało, że miałam łzy w oczach, bo dla niektórych ludzi życie potrafi być okrutne. Kiedy jedni posiadają wszystko, inni nie mają nic. Najsmutniejsze jest to, że przez chęć lepszego życia, Roberto traci najcenniejszy skarb. Swoją córkę, która ginie na bezkresach pustyni.
Podsumowując, mimo źle zapowiadającego się początku powieści zaczytując się w kolejnych rozdziałach z czystym sumieniem mogę przyznać, że książka wspaniała. Każdy kolejny rozdział odsłaniał nowe tajemnice z życia bohaterów. Każda kolejna strona sprawiała, że akcja zwalniała to znów nabierała tempa. Powieść ukazuje bezgraniczną miłość matki do córki jak i również ojca do córki. Muszę przyznać, że nie żałuję, iż udało mi się zapoznać z twórczością Luanne Rice. Zdecydowanie polecam książkę miłośnikom romansów. Mogę szczerze przyznać, że mimo fatalnego początku (może Wam się spodoba) książka naprawdę wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Takie powieści to zdecydowanie moje klimaty i jeżeli tylko będę miała taką możliwość sięgnę po inne powieści autorstwa Luanne Rice.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.pl
Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale zapowiada się ciekawie mimo tego, że to nie do końca mój typ literatury. Bardzo fajny blog, podoba mi się. Zostaję tu na dłużej i zapraszam do siebie :) http://dzienniksiazkoholiczki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam tę ksiązkę na półce. Kusi mnie, ale tyle przede mną jeszcze innych lektur do czytania na już... Kurczę, ale bardzo chcę i tę przeczytać. Też lubie takie powieści, gdzie motyw wspomnień jest bardzo istotny...
OdpowiedzUsuńKsiążka jak najbardziej godna polecenia :)
UsuńZastanawiałam się nad tą książką, chyba muszę dopisać ja do swojej listy na ten rok :)Dopiero dziś trafiłam na Twoj blog, ale z ciekawością go poobserwuję. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i obserwację.
UsuńKsiążkę gorąco polecam!
Pozdrawiam gorąco.
Prawdę mówiąc w ogóle nie zwróciłam wcześniej uwagi na tę powieść, ale kiedy czytam o łzach w oczach, nabieram na nią wielkiej ochoty. Uwielbiam wzruszające, chwytające za serce powieści.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny!
UsuńZ czystym sumieniem mogę polecić tę książkę, osobiście byłam pod wrażeniem, ponieważ nie spodziewałam się, aż tak dobrej powieści. Zostałam bardzo mile zaskoczona.
Pozdrawiam serdecznie!